Recenzja filmu

Lot 93 (2006)
Paul Greengrass
David Alan Basche
Christian Clemenson

Lot ku śmierci

W naszych sercach i umysłach już chyba na zawsze pozostanie data: 11.09.2001. Był to bowiem dzień, który swym krwawym obliczem na zawsze wpisał się w kanwy historii. Jakakolwiek filmowa próba
W naszych sercach i umysłach już chyba na zawsze pozostanie data: 11.09.2001. Był to bowiem dzień, który swym krwawym obliczem na zawsze wpisał się w kanwy historii. Jakakolwiek filmowa próba zderzenia się z wydarzeniami tamtego dnia, jest próbą dość ryzykowną. W sercach ludzi na całym świecie, jeszcze nie zagoiły się rany, a przemysł filmowy już próbuje się z tymi "śliskimi" tematami zmierzyć. Z jakim rezultatem? Otóż, trzeba przyznać - w wypadku "Lotu 93" bardzo dobrym. Obraz Paula Greengrassa, reżysera m.in. "Krwawej niedzieli" to kino bardzo dojrzałe, które ogląda się w niesłabnącym napięciu. Film w całości utrzymany jest w formie filmu dokumentalnego i zabieg ten robi największe wrażenie. Sceny podczas tytułowego lotu, czy w sekretnych pomieszczeniach lotnisk, gdzie śledzone są przebiegi porwań samolotów, robią wielkie wrażenie. Widz czuje się jakby był "wrzucony" w akcję i przeżywał jeszcze raz wydarzenia z 11 września, razem z bohaterami. Najbardziej doświadcza się tego, gdy pokazane są dramatyczne sceny podczas lotu, kiedy to sama świadomość, iż wydarzenia miały miejsce naprawdę, boli i przeraża. Ostatnie 20 minut, niebywale emocjonujące i poruszające, pokazują zachowanie ludzi wobec nadchodzącego śmiertelnego przerażenia i pewnego rodzaju instynkty. Sceny, w których pasażerowie wspólnie atakują terrorystów zasługują na brawa. Muszę też wspomnieć o przepięknych scenach przedstawiających pasażerów, którzy dzwonią do bliskich tylko po to, by wypowiedzieć słowo "kocham". Gwarantuję, że na tych momentach poleci niejedna łza. Od strony technicznej "Lot 93" także prezentuje się bardzo okazale. Forma opowiedzenia historii, jaką przyjął Paul Greengrass wymagała od twórców zdjęć, czy montażu niesamowitego talentu. Wspomniane aspekty, plus piękna muzyka tworzą naprawdę wspaniały obraz. Świetnym zabiegiem było też obsadzenie w głównych rolach nikomu nieznanych aktorów, przez co dodatkowo film nabrał dokumentalności, a obsada poradziła sobie wspaniale. Jeśli chodzi o wady filmu, to uważam, że sceny w pomieszczeniach lotnisk mogłyby trwać krócej. To, co także negatywnie zadziałało na seans to niektóre namolne uderzanie we wrażliwość widza, jak dialogi między bohaterami, w których podstawą jest wymienianie, ile osób czeka na nich w domu i jak bardzo je kocha. Wydało mi się to nieco sztuczne i dość nieprawdopodobne. "Lot 93" to pierwsza kinowa próba odtworzenia wydarzeń z 11 września. I mimo iż pojawiają się głosy, że tytułowy lot to jedna wielka mistyfikacja rządu USA, seans jest pięknym pomnikiem wystawionym ludziom, którzy tego dnia zginęli - niezależnie od miejsca.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Spodziewałem się autentycznego i poruszającego kina i się nie zawiodłem. Mogę powiedzieć nawet więcej.... czytaj więcej
11.09.2001 - ten dzień zmienił oblicze USA, jak i całego świata. O godzinie 8.46 w północną wieżę... czytaj więcej
Zdecydowałam, że jeszcze dziś, w kolejną rocznicę zamachu, muszę napisać choć parę słów o filmie, by choć... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones