Pierwsza częśc filmu okropnie nudna. Za bardzo rozbudowano wątek tej centrali lotów. To było moim zdaniem zupełnie niepotrzebne. Wolałbym żeby skupiono się na pasażerach lotu i terrorystach (jakieś retrospekcje dzięki którym bliżej poznalibyśmy bohaterów). O ile pierwsza częśc jest bardzo toporna to film nabiera tempa w momencie uprowadzenia samolotu. Sceny żegnania się z rodzinami naprawdę są wzruszające. Mimo wszystko jednak nie jestem usatysfakcjonowany,gdyż spodziewałem się czegoś lepszego. Moja ocena - 6/10
Baaaaardzo cieszę się, że sobie darowali te retrospekcje i tego typu akcje - pokazywania co, czuły rodziny tych pasażerów itd. Nie pojechali z patosem na całego i nie było rozmów o bogu, ojczyźnie, mamie, z którą nie rozmawiało się od 10 lat bla bla bla. I całe szczęście - to by była powtórka z WTC Stone'a i imo wyszłoby diabelsko ckliwie, tak po amerykańsku (pardon), już wystarczyło tych kilka telefonów z "kocham cię".
Mnie się z kolei wątek z centrali lotów podobał, choć chaos był niemiłosierny i w paru momentach gubiłam się, kto do kogo dzwoni i kto jest kim i gdzie. I o to chodziło.
Co mi jeszcze przypadło do gustu, to porywacze - przerażeni bardziej niż pasażerowie, aż w pewnym momencie wydaje się, że oto w filmie ukazano nam dramat młodych terrorystów atakowanych przez rozwścieczoną pasażerską hordę.